Ariana dla WS | Blogger | X X X
Fagra, grýttur land, heimr Árnadalr
piękna, kamienna ziemia, dom Arendelle.

20.9.20

Rozdział 7. Gdzie blakną kolory

_______________

BRACIA WYMIENIALI UŚMIECHY JAK SEKRETY, których nie zamierzali mu zdradzać. Zupełnie jak wtedy, gdy miał tylko dziewięć lat, i wciąż dzielił sypialnię z Erikiem i Fredem.

Nienawidził ich, jak prawie całej swojej rodziny, co i tak nie miało znaczenia, bo oni w znacznej większości również go nienawidzili.

Ale teraz znów był bezpieczny, bo niewidzialny, jak najbardziej lubiła chère maman* – pożarty przez gęstą, szarą jak fabryczny dym mgłę wdzierającą się do wnętrza rękawiczek, które straciły wszelką użyteczność; nie chroniły przed chłodem ani nie sprawiały, że wydawał się być  n a  m i e j s c u .

Nie mógł być, nie na tej zapomnianej przez Boga i ludzi wysepce przypominającej Krakena, wydartej wprost z trzewi wulkanu, gdzie wiał wiatr tak silny, że deszcz padał praktycznie poziomo.

W tym miejscu kończył się świat.

Jedyne źródło koloru stanowiły tu jego włosy, czerwone od żaru, któremu nie zamierzał pozwolić się wypalić; jak ogień płonący wewnątrz niego, gorętszy niż lipcowy upał, z którego siłą go wydarli.

Minęła wieczność, odkąd ryk silników KDM „Gorm”** – ostatniego honoru – przygasł w kłótliwe nawoływania maskonurów, ale powierzchnia czarnej wody wciąż pozostawała wzburzona. Gdzieś głęboko w dole kryło się piekło – głębsze, gorętsze i bardziej puste od tego, w którym tkwił teraz.

Uwięziony tam Loki gotował się ze złości, obmyślając zemstę. Kipiące fale opluwały poszarpane zęby klifów, kiedy krępujące go więzy drżały. Taka wściekłość mogłaby przenosić góry, osuszać oceany, miażdżyć królestwa i zabijać braci.

Kleista wilgoć przylgnęła mu do twarzy jak fałszywy pocałunek i po raz pierwszy, jak sięgał pamięcią, wygnany książę poczuł się, jakby płakał.

Czy tak wygląda śmierć? — zastanawiał się, otoczony przez dekadencką woń rozkładu: ruin Nasturii i swojej własnej zgnilizny.

Wypluł zbyt długie pasmo włosów, które wpadło mu do ust.

W legendach zsyłali w takie miejsca Giganty i wiedźmy. U Westergårdów – ochłapy książąt, które nie zasługiwały na to, żeby dłużej się nimi nazywać. Takie miejsca służyły wyłącznie wiecznej torturze roztrząsania i żałowania własnych wyborów.

Jakby kiedykolwiek mógł zapomnieć o fakcie, że dwa pokolenia wcześniej inny najmłodszy syn Południowych Wysp wykuł sobie tron wśród fiordów i został okrzyknięty Wielkim.

Westergårdowie byli przecież leones, non muribus, jak głosiło motto rodziny królewskiej. Løver, ikke mus. Zadbali o wyrycie go na każdym skrawku jego istnienia, rzemieniem, metalem i krwią – les lions, pas des souris – w każdym języku, jaki tylko przychodził mu do głowy.

Mieli być lwami, nie myszami – ani nie owcami, których brudnobiałe grzbiety cętkowały krajobraz w oddali.

Hans, który próbował być też lisem, stał się tylko samotnym więźniem własnej pychy. Zakochał się w Machiavellim zamiast w księżniczce, a teraz jak więzień siedział na swojej pryczy – zbutwiałym drewnianym pomoście, wpatrując się w przestwór nicości i czekając na rozstrzygnięcie.

Część dręczących go demonów odpłynęła do miejsca, którego on nigdy nie potrafił nazwać domem. Część utopiła się w havið***, którym poczęstowała go marna namiastka populacji wyspy – wulgarnych wieśniaków o powyginanych palcach i czerwonych nosach, mówiących jeszcze gorszym dialektem od tych z kontynentu – a część rozlała w snapsvisor**** na listach, które nigdy nie miały dotrzeć do celu.

Reszta nadal jak pijawki czepiała się połów płaszcza tak szarego, że Hans prawie zupełnie wtapiał się w nim w otoczenie. Przez mokrą wełnę wysysały wszystko, co mogło być w nim jeszcze dobre, żywe.

Du sublime au ridicule il n’y a qu’un pas*****.

Stara wioskowa znachorka Grýla na powitanie, o które nikt jej nie prosił, wcisnęła mu w ręce nitra – drobne kostki z głowy dorsza, które podobno przynosiły tu szczęście. Barbarzyństwo.

Roztaczała wokół siebie woń fermentowanego mięsa, ciemnoty i nędzy, a Hans miał ochotę powiedzieć jej, żeby poszła lepiej do kościoła zamiast zajmować się takimi zabobonami. To była jedna z niewielu rozrywek, jakie mógł sobie wyobrazić w tym miejscu: poza końmi  ( k o n i e m ) ,  wspinaniem się na klify i czekaniem, aż przypłyną rybacy – przy pomyślnych wiatrach raz w tygodniu z gazetami i rybami; z listami i innymi towarami o wiele rzadziej.

Najchętniej właściwie kazałby jej iść w zupełnie przeciwną stronę, do diabła.

Otworzył usta, ale pogarda przyschła mu do podniebienia. Zamiast tego pojawiło się pragnienie, żeby uciec jak najdalej, nawet gdyby miało to oznaczać rzucenie się wprost w ramiona czarnych fal – bo teraz był do niej tak podobny, i to go przerażało.

Z księcia i hrabiego stał się tylko kolejnym Vestergaardem, o przeciętnym nazwisku setek innych nic nieznaczących mieszkańców Południowych Wysp, bez „w” i „å”, i długiej historii rodowych koligacji, który najwyraźniej miał  s z c z ę ś c i e ,  że nie spotkało go nic gorszego niż areszt  d o m o w y .

Może  s z c z ę ś c i e m  był fakt, że pozwolono mu zatrzymać Sitron, jedyną żywą istotę, która tak naprawdę się liczyła. Zamieszkała w stajni cuchnącej tym bardziej, im bardziej padał deszcz, jakby kara jej pana rozciągała się również na nią.

Zwierzęta nie miały do niego szczęścia.

Hans zaciskał tylko zęby i milczał, nawet gdy starucha miała czelność nazwać go „Rekningur”, jak przeklętą owcę – słyszał, jak mówią tak na te, które wałęsają się po cudzym pastwisku******.

Jego miejsce miało być w Arendelle, gdzie byłby co prawda uwięziony w nieszczęśliwym małżeństwie z najbardziej lekkomyślną, irytującą i głupiutką dziewczyną, jaką kiedykolwiek spotkał, która myślała tylko o sobie, nie potrafiła trzymać emocji na wodzy i wywoływała skandale wszędzie, gdzie tylko się pojawiła – i może nadal sam sprzątałby po swoim koniu, ale przynajmniej nie musiałby już nikogo błagać o pieniądze na nowe buty.

Odwrócił się tyłem do lądu, a twarzą do morza, gdzie wszystko odzyskiwało właściwe proporcje.

Zważył swoje szczęście – najpierw w głowie, później w dłoni. Było lżejsze od wszystkich jego grzechów.

Wyobraził sobie plusk, którego nie był w stanie usłyszeć w chaosie natury, kiedy drobne jak białe muszelki kości – po jednej za każdą rzecz, do której nie był w stanie się zmusić; po jednej dla każdej królewskiej siostry – wytoczyły się z jego podkurczonych palców wprost w głębinę. Może Loki uzna je za lepszy amulet.

Nie mrugał, póki niebo nie zlało się z wodą, a ostatni skrawek lądu, o który opierał inkrustowane błotem czubki oficerek, rozpłynął w falach, i w powietrzu nie było już tlenu, tylko gorycz.

W ustach nadal czuł niesmak, jaki pozostawiły po sobie wszystkie kłamstwa – chociaż kiedy je wypowiadał, smakowały bardziej słodko niż mógłby przypuszczać.

Ale to nie one sprawiały, że czuł się chory z obrzydzenia.

_______________

* Chère maman (fr.) – kochana mama.

** KDM – Kongelige Danske Marine  (duń.) – statek Jego/Jej Królewskiej Mości; skrót używany przy nazwach statków Duńskiej Marynarki Królewskiej. Gorm Stary – przypuszczalnie pierwszy król Danii.

*** Havið  (far. „ocean” lub rodzaj ciężkiego kamienia, który podnoszono kiedyś, by udowodnić swoją siłę) – nazwa akvavitu, skandynawskiej bezbarwnej wódki kminkowej, produkowanej na Wyspach Owczych (być może najmocniejszej na świecie).

**** Snapsvisor  (szw.) – skandynawskie piosenki biesiadne, tradycyjnie śpiewane przed piciem alkoholu.

***** Du sublime au ridicule il n’y a qu’un pas  (fr.) – „od wzniosłości do śmieszności tylko jeden krok”. Napoléon Bonaparte.

****** Rekningur  to po farersku jagnię, które pałęta się po obcym pastwisku, ale też określenie osoby, która stale wędruje, nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca.


Bardzo ważne: Hans ma chwilowo odrobinę dłuższe włosy (ale nie długie, bo Hans i długie włosy, co), bo to idealnie pasuje do jego obecnego wizerunku zesłańca (na który wpłynęła poniekąd Gorączka lodu).

Nasturia tutaj to jedna z wysp należących do Południowych Wysp, która ma zadziwiająco północne położenie. Nijak się to z geografią prawdziwego świata nie pokrywa, ale była inspirowana Wyspami Owczymi (jak by nie było zależnymi od Danii). Poza tym jest to dość obskurna własność Hansa.

Motto rodziny Hansa pochodzi z Serca z lodu. Westergård to nazwisko rodziny królewskiej zaczerpnięte z Disneya; Vestergaard (podwójne „a” w duńskim i norweskim to starsza forma. Czytane jest tak samo jak  nowsze „å” – w obu przypadkach wymawiane jak nasze o) to z kolei forma nazwiska przeciętnego Kowalskiego. Dosłownie oznacza coś w stylu „zachodnia farma” i naprawdę jest popularne na Wyspach Owczych.

(Ręka do góry, kto się tego spodziewał.)

8 komentarzy

  1. Ten pisk ekscytacji to mój!
    Hans-Hans-Hans, maj loff, a ja już straciłam nadzieję, że się pojawi osobiście i to jeszcze jako POV ♥♥

    Nienawidził ich, jak prawie całej swojej rodziny – Zapowiadam uroczyście, że jeśli kiedyś nie rozwiniesz tematu, to Cię znajdę i zjem!

    Podoba mi się zbyt wiele rzeczy, żeby nie brzmieć chaotycznie, ale trudno: żar, któremu nie zamierzał pozwolić się wypalić, wściekłość, która mogłaby przenosić góry i zabijać braci (jeju, uwielbiam takiego Hansa!), ochłapy książąt, sposób, w jaki wplotłaś rodową dewizę, wrzucenie amuletów do wody, Sitron, Rekningur.

    (wydaje mi się, że w tekście wkradła się literówka: Hans zaciskał tylko zęby i milczał, nawet gdy starucha miała czelność nazwać go „Rekingur”, jak przeklętą owcę (...))

    I przede wszystkim – Hans czytający Machiavellego! Zawsze mi się wydawało, że Hans absolutnie musiał się zaczytywać w Traktacie o Księciu i, wstyd przyznać!, dopiero z tego powodu w końcu ten traktat przeczytałam. Więc aaa, ekscytacja mocno ♥

    Poza tym – Runeard był najmłodszym synem? :000
    (bo przecież musi chodzić o Runearda!)
    Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że Runeard mógłby być w jakiś sposób inspiracją dla Hansa – a teraz ten pomysł tak niesamowicie mi się podoba ♥ więcej, więcej!

    Widzę Hansa z utęsknieniem czekającego na gazety <33
    (temat listów też mnie interesuje bardzo – do kogo by je pisał?)

    I, łał, kolejna rzecz: stosunek Hansa do Anny. Ich relacja to jeden z moich ulubionych wątków z jedynki, więc czekam srogo na więcej ♥
    (i, przy okazji, czy kiedyś pojawi się coś na temat Elsy!)
    Co mam powiedzieć, wszystkie wątki związane z Hansem nieprzytomnie kocham, o czymkolwiek w związku z nim nie napiszesz, będę szczęśliwa ♥

    Wiesz-wiesz, Wyspy Owcze to bardzo wdzięczny temat, jakbyś chciała opkowo spędzić na nich więcej czasu, to nie mam nic przeciwko :D
    hanshanshans

    Kocham mocno i niecierpliwie czekam na następny rozdział ♥

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups, forma z przypisu to ta poprawna (i trudniejsza xD), już poprawiłam!

      A co do POV-a Hansa tooo... jedną z rzeczy, które mogą zgrzytać mi w dwójce, to brak pełnoetatowego villaina (Runeard był może ze dwie minuty na ekranie) czyli no, nie ukrywajmy, po prostu Hansa. To po pierwsze. Po drugie, już na etapie tworzenia tła historii Arendelle miałam w głowie wątek Hansa. To nie jest chyba żaden spoiler, więc od razu mogę rozwiać twoje wątpliwości - tak, z tym najmłodszym synem Południowych jak najbardziej chodzi o Runearda. Runeard i bezimienny póki co dziadek Hansa byli braćmi. Dziadek Hansa objął tron na Południowych, jakieś tam inne rodzeństwo też się czymś zajęło, a Runeard został skandynawsko-disnejowską wersją Leopolda I, króla Belgów, i założył sobie królestwo w Arendelle, nawet czas się zgadza. Mówię w ogólnikach, bo nie rozpracowałam tego mocniej jak do tej pory, bo możliwe, że nie będzie to aż takie istotne – chociaż, PO TRZECIE niedawno wpadłam na możliwe, że ciut absurdalny (ale co to kogo w kontekście dwójki, no nie? :D) pomysł na wplecenie wątku Hansa w resztę wątków, więęęc… Ten rozdział nie wydaje mi się już aż tak oderwany od reszty opowiadania, bo będzie miał dalszy ciąg.
      Nie mogę obiecać, ile razy Hans się jeszcze pojawi osobiście, ani kiedy najszybciej, ale ponieważ jako-taki plan istnieje, to z czystym sumieniem mogę obiecać, że jeszcze wystąpi, bo to też w moim interesie, nie wiedziałam albo zapomniałam, jak fajnie jest pisać kanonicznego Hansa :D

      Postaram się ruszyć i temat Elsy, i Anny, i reszty jego rodziny – a listów to pewnie nawet zaraz – mam to cały czas na uwadze! ♥♥♥

      I tak strasznie, naprawdę strasznie się cieszę, że wszystko tutaj tak ci się podobało! Dziękuję za komentarz ♥♥♥

      Usuń
  2. Po cichu na to liczyłam, ale szczerze się nie spodziewałam.
    Co mogę powiedzieć? Bardzo się cieszę, że jednak się zdecydowałaś. Tym bardziej, że mogę być pewna, że nie "zinfantylizujesz" tego wątku, jak to ma miejsce w wielu fanfickach. Z Nasturii można wiele wyciągnąć, ale nie zawsze jest to "family friendly" ;-)
    A skoro jestem przy tym temacie, to wielkie brawa za rozstrzygnięcie problemu z Nasturią i Południowymi Wyspami. Jeszcze się nie spotkałam z takim pomysłem.
    Bardzo źle idzie mi pisanie komentarzy, ale to dlatego, że wszystko mi się podobało i nie ma się czego doczepić ;-)
    A tak serio, to jestem pod wielkim wrażeniem i oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że tak we mnie wierzysz :D Bardzo bym nie chciała, żeby wątek Hansa był zbyt oczywisty, więc będę się starać! A Westergårdowie na pewno nie są family friendly, już od pokoleń! Zobaczymy tylko, jak bardzo :D

      Południowe Wyspy jakoś bardziej mi się podobają w brzmieniu, a z Nasturii szkoda było mi rezygnować, zwłaszcza, że nadarzyła się dobra okazja, żeby ją wykorzystać :D

      Nie przejmuj się komentarzem, i tak bardzo ci za niego dziękuję i bardzo się cieszę, że ci się podobało! ♥

      Usuń
  3. O,Hans. Według mnie kolejna z disneyowskich postaci, której po prostu zrobili pod górę, bo tak. I którą spaprali. Fakt, że on tak nagle z dupy wyjechał z tym „Lae tak się składa, że nie kocha cię tu nikt” mnie po prostu wkurzył. Bo może i ta ich miłość od pierwszego wejrzenia mnie nie kupiła, to ta jego nagła zmiana stron też mnie nie kupiła.

    I nie danie Hansa do dwójki także mnie wkurzyło. No weźcie, kilkusekundowa scena, w której w dodatku jest tylko lodową figurą, mnie nie usatysfakcjonowała.

    Ale wracając — Hans to dla mnie bardzo taka tragiczno-dramatyczna postać. Mam wrażenie, że on sam się czasami za bardzo nakręca. I w pewnym sensie odgrywa takie „role” (w zasadzie lubię teorię, że Hans pełni rolę lustra i jest takim odbiciem innych). I jest przeogromnym pedantem. Nikt mi nie wmówi, że nie.

    Plus jest taką czarną owcą rodziny, taką dekoracją, ma tyle braci, tyle ludzi wokół, a jednak jest sam. Jedna z postaci, z którą mogę się jak najbardziej utożsamiać (choć nie ma skłonności do zdrady stanu ani żadnych zabójczych).

    „Czy tak wygląda śmierć?” — mówiłam, że dramat leży w jego naturze.

    „Lwami, nie myszami” to motto z „Serca z lodu”, prawda? Bardzo chciałabym przeczytać tę książkę i od kilku lat już czekam na jakiś darmowy pdf do ściągnięcia. I w ogóle jak najbardziej na plus jest to czerpanie z innych książek, filmów, czegokolwiek, co jest „oficjalnie” zaliczone do kanonu.

    Ogromne przywiązanie Hansa do Napoleona bardzo mi się podoba. Napoleon idolem Hansa to moj nowy headcanon 😁. Machiavelli też jest taki hansowy.

    „ ...czuł się chory z obrzydzenia.” zaleciło mi tymi wszystkimi automatycznymi tłumaczeniami na ao3, heh. Ja bardzo przepraszam!

    I ogromny plus za Hansa mówiącego po francusku.

    O, faktycznie to motto jest z tej książki. I dzięki za wygrzebanie z odmętów internetu nazwiska Hansa. I to zmienienie Westergård na Vestergaard musiało być ogromnymi ciosem dla niego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, po co w ogóle Hans w dwójce się pojawił D: Ogólnie od czasu, jak Anna dała mu w twarz, jest tylko takim powracającym żartem – ostatnio obejrzałam krótkometrażówkę Było sobie studio i bez spoilerów, ale to samo DDD: Chyba pisałaś o tym w innym komentarzu, ale to jego cameo w Gorączce lodu to też jakiś nieśmieszny żart
      I w sprawie jego przemiany – tak. W sensie, przy kolejnym obejrzeniu filmu da się dostrzec jakieś drobne sygnały, że A Może Jednak, ale trochę ich za mało, no i nie są jednoznaczne – bo czemu na przykład uśmiechał się, kiedy wpadł do wody, tuż przed koronacją Elsy? To nie wyglądało na uśmiech złola, tylko jakby Anna naprawdę mu się spodobała. Może to pokłosie tego, że na początku to Elsa miała być głównym czarnym charakterem?
      W każdym razie dostało mu się od Disneya, nie wiem tak naprawdę nawet do końca za co, bo nie jest najgorszym z najgorszych złoli, dla mnie to kolejna postać z niewykorzystanym, jeśli wręcz nie zmarnowanym potencjałem

      Pierwsze kilka rozdziałów pisałam w sumie bez szerszego planu na resztę fabuły, pomysł na Hansa skrystalizował się gdzieś w międzyczasie, ale im więcej było POV-ów Anny, tym bardziej „nie kocha cię tu nikt” prosiło się o jakiś szerszy kontekst i wyjaśnienie, więc ostatecznie musiał się pojawić.
      I omg, teoria z lustrem jest taka super! Może nie w dosłownym znaczeniu, ale myślałam, żeby jakoś ją przepleść

      Tak, to z Serca z lodu! Czytałam je daaawno temu, pamiętam, że coś w ogóle nie zgadzało się z filmem – może wiek postaci? – ale i tak było spoko, cóż, to jeszcze czasy, kiedy Hans w ogóle istniał w świadomości marki xD
      Aż sprawdziłam, czy ebooki są gdzieś dostępne, ale widzę, że nie D: Ale z tego co widzę to po angielsku, jeśli to cię satysfakcjonuje, można przeczytać online tutaj

      Usuń
    2. Edit co do książki - albo i nie można, bo widzę, że trzeba mieć konto D:

      Usuń
  4. Jezu.

    Mam urazę do Disney'a, za to, co zrobił z Hansem (za to, co odwala od jakiegoś czasu, to już swoją drogą).

    A co do książki, to choć ja angielskiego ni w ząb nie umiem, to wielkie dzięki.

    OdpowiedzUsuń