Ariana dla WS | Blogger | X X X
Fagra, grýttur land, heimr Árnadalr
piękna, kamienna ziemia, dom Arendelle.

4.4.21

Rozdział 21. Nietentego

_______________

KRISTOFF POTARŁ ZAPAŁKĘ. W świetle płomienia jego włosy, z których sypało się siano, były bardziej różowe niż złote. Dłonie odrobinę mu się trzęsły. Na kostkach prawej odcisnęły się ślady zębów, głębokie i krwawe. Anna znów pomyślała o Nim i odruchowo dotknęła własnej.

— Spałeś w stajni? Tak tylko pytam, bo… ja… Nie byłeś na śniadaniu?

Ona była – cóż, to znaczy  n i e  była, ale po drodze do stajni zajrzała na chwilę do kuchni, bo pomyślała, że inaczej Olinie zrobi się przykro.

Świeże kanelboller i kanelsnurrer* parzyły ją w udo przez materiał spódnicy. Gdyby Olaf też jechał, mogliby pograć sobie nimi po drodze w kółko i krzyżyk. Ale pewnie nie pojedzie, bo był jeszcze gorszy w trzymaniu języka za zębami niż Anna. Metaforycznie. (Czy on miał w ogóle język?)

Faen — warknął Kristoff, może dlatego, że nie udało mu się zapalić papierosa, a może po prostu to była jego odpowiedź. Zapałka zgasła, sięgnął po kolejną. — Jesteś na mnie zła? — zapytał po chwili przez zęby.

Kiedy weszła w krąg światła, zobaczyła jego oczy, lśniące i pełne rezerwy, i poczuła się nieswojo, jak za pierwszym razem, kiedy go zobaczyła – bardziej ośnieżoną górę niż człowieka.

Chrapy Svena poruszyły się, kiedy go minęła, ale się nie obudził.

— Nie! — zaprzeczyła szybko, nerwowo zakładając nieistniejące pasmo włosów za ucho. Dopiero co skończyła pleść warkocze. Możliwe, żeby już zaczęły się rozplatać? — Pewnie, że nie, przecież możesz robić, co chcesz… To znaczy w łóżku pewnie byłoby ci wygodniej, no i teraz dostałbyś coś ciepłego do picia – ale nie, że ci wyrzucam! Właściwie to nawet łatwiej było mi cię tutaj znaleźć. Będę ci przeszkadzać? Bo jakby co to wzięłam sobie książkę – no, w sumie to kilka – i mogę sobie po prostu gdzieś cichutko usiąść i się do ciebie nie odzywać, ale po prostu nie chcę… wolałabym już nie wracać do pokoju.

W sypialni, jak zresztą w całym zamku, ścigały ją demony.

— Nie przeszkadzasz mi. — Kristoff poruszył się tak, jak ona się czuła – w sztywny i obolały sposób. Zgarnął coś, co leżało na ławie wozu i poklepał drewno. Anna ułożyła swoją torbę na wolnym miejscu i na wszelki wypadek milczała. — Co, poważnie? Nie będziesz się odzywać?

— No… nie wiem. Mogę. Znaczy, mogę nie – to jest, mogę się nie odzywać. Chcesz, żebym się nie odzywała?

Pokręcił głową.

— I tak nie wytrzymasz — mruknął z przekąsem. Był w opłakanym stanie, ale Anna wiedziała, że i tak tego nie przyzna. Podszedł do niej, żeby pomóc jej wdrapać się na wóz; jego dłonie powędrowały do jej talii.

Przez chwilę stał tak blisko, że gdyby zbyt gwałtownie odetchnęła, jej pierś otarłaby się pewnie o jego brzuch, i chociaż dzieliły ich grube warstwy materiału, skóra i wełna, Anna miała wrażenie, że pod jej skórą rosną płomienie.

Pomyślała o tym, jak za każdym razem czuła się z powodu jego dotyku, i że wszystkie te rzeczy tak niesamowicie przypominają coś, co mogłoby być miłością – tylko co ona wiedziała?

Odsunął się w końcu, a ona się zachwiała.

Pod jej stopą załkała lutnia. Kristoff nie miał powodu, żeby ją ze sobą zabierać, co mogło oznaczać tylko jedno: w ogóle nie wyciągnął jej z wozu.

Anna dotknęła grubego koca leżącego na ławie obok niej. Jej dłonie ześlizgnęły się po tępej stronie piły do lodu, przesunęły wzdłuż szorstkiej faktury liny, grubej jak jej nadgarstek, musnęły zimny metal strzelby i zatrzymały w futrze kołnierza beaski na wpół wepchniętej do pustego wiklinowego koszyka.

Miał tu właściwie wszystko, jakby nie wyobrażał sobie, że zostanie gdzieś na dłużej.

Prawie.

Pomyślała o czapce, której mu nie oddała, a o którą nigdy się nie dopomniał, bo może to było głupie i sentymentalne, i pewnie nawet nie przyszło mu do głowy, że mogłaby chcieć ją zatrzymać – i ogarnął ją trudny do wytłumaczenia, irracjonalny lęk, tak silny, że aż wzdrygnęła się pod jego ciężarem.

— Powiedz mi, że nic nie psuję.

Zabrzmiała prawie jak Elsa.

— Czekaj, co?

— Bo gdybym coś psuła, to byś mi powiedział, prawda? Gdybym robiła coś – nie wiem, cokolwiek – za szybko albo za dużo, albo – czy ja cię nie osaczam? I… no i wiem, że dużo gadam. Za dużo? Wiesz, bo gdybym… sprawiała, że dziwnie się czujesz, jeśli chodzi o to wszystko – tutaj, w zamku, i u ciebie, albo tak w ogóle – i jak chodzi o pracę, albo… o nas – jesteśmy my? – no i… cokolwiek. Powiedziałbyś mi, prawda?

Kiedy złapała go za ręce, poczuła pod palcami napięte ścięgna i mięśnie. I chociaż czuła się śmieszna i żałosna, nie chciała puścić, bo jego nieobecność bolałaby bardziej niż jakiekolwiek zerwanie.

On oddychał.

Ona czekała.

— Skąd ci się to wzięło? — zapytał wreszcie.

Anna mogłaby z kolei zapytać, czy już jest „później”, czy teraz mogą porozmawiać o morzu siniaków i wyspie guza tuż pod linią włosów – ale pytania często rodziły pytania. Co, jeśli wcale nie była gotowa na jego wyjaśnienia?

— Bo… teraz wybieramy się do trolli, tak? A żadne z was tak naprawdę nie chciało, żebym  j a  też jechała. — Chociaż wcale go nie okłamała, to jej słowa pozostawiły ohydny posmak na języku.

— Obiecałem ci przecież.

— To wcale nie jest odpowiedź.

— Ania… — Tym razem jej imię zabrzmiało jak ostrzeżenie.

Kristoff potarł twarz. Jęknął. Kilkudniowy zarost zaszeleścił między palcami, a Anna pomyślała sobie, że pewnie musi drapać. I że pozwoliłaby mu zdrapać sobie całą twarz, gdyby to tylko oznaczało, że ją teraz pocałuje.

— Trolle to nie żadne maskotki — powiedział; jego usta były tak daleko To potężne istoty. A magia kosztuje.

— Masz na myśli to, co mówiła Bulda, tak? Że miłość to najpotężniejsza siła na świecie?

— Nie, mam na myśli dokładnie to, co powiedziałem.

— Czyli nie ekspertów od miłości?

— Ekspe…  c o  znowu?

Wypuścił dym nosem, co w innej sytuacji może by ją rozśmieszyło.

— Och, daj spokój Kristoffer, boisz się czegoś? Bo, pamiętasz, Bulda mówiła też, że ludzie mogą robić różne głupstwa… nie, zaraz – dokonywać złych wyborów, tak to było – kiedy się czegoś boją albo są źli, i tak się teraz zastanawiam, czy…

— Ee… To  t y  mi to mówiłaś, Anna. O swojej siostrze.

— Co? Kiedy? Nie, nie, mieszasz coś, to była  B u l d a ,  tylko że ty przecież nie mogłeś tego słyszeć, to  j a  z nią wtedy rozmawiałam, kiedy pomagała mi się…

— Kiedy szliśmy do Doliny. Broniłaś jej – swojej siostry. Upierałaś się, że nie zrobiłaby ci krzywdy. Wtedy mi to powiedziałaś.

Twarz Kristoffa była twarda, przestraszona i pełna wahania.

— Nie, kiedy szliśmy do Doliny… opowiadałeś mi o nich. O trollach. — On znów doprecyzował, więc ona również to zrobiła. — Coś w stylu, no wiesz – cytat niedokładny: „To teraz pójdziemy po pomoc do moich przyjaciół, którzy w sumie są bardziej jak rodzina, no wiesz, tych od miłości, bo oni będą w stanie to naprawić – i mogą być trochę… przytłaczający, ale chcą dobrze, i…”

— Co. Ty.  P i e p r z y s z .

— Bo – ta… ta ich piosenka… I daję-wam-ślub i…

Lecz miłość sprawić może cud, bo… Bo co? Było jakieś wyjaśnieniemoże się nie zmieni, bo rzadko się zmienia ktoś, tak, ale to nie o to chodziło… Coś miało być lepiej

Próbowała tylko wszystko sobie poukładać, ale jej myśli nagle rozpierzchły się jak rój os. Bzyczały, kąsały i sprawiały, że miała ochotę uciec od nich jak najdalej zamiast pchać rękę głębiej do gniazda.

—  A n i a .  — Kristoff zacisnął dłonie na krawędzi wozu. — Byłaś osłabiona, majaczyłaś. Ty… — Niewypowiedziane słowo  „ u m i e r a ł a ś ”  zawisło w przestrzeni między nimi. Nigdy nie powiedział go na głos. To, co stało się na fiordzie, po prostu pozostało słoniem w pokoju – wspólnym sekretem, który oboje świetnie znali, ale każde z nich ignorowało. Tak było najlepiej. — Myślałem, że pamiętasz – mówiłaś, że rozmawiałaś z siostrą, ona też o tym wczoraj mówiła, dlatego nic ci… Kurwa. — Anna patrzyła, jak naciągnięta skóra na jego kłykciach robi się biała.  Nikt… nikt tam nie śpiewał. I nikt… my nie… nie było żadnego ślubu.

(Osy odstraszał dym – tak słyszała. Dlatego Anna wzięła głęboki oddech, próbując nie zakrztusić się dławiącym zapachem tytoniu. Pewnie przez to w oczach stanęły jej łzy.)

— Nie… — Oparła dłonie na kolanach, żeby je unieruchomić i powstrzymać ich drżenie. Może i (znów) nie powiedziała Elsie tak zupełnie  w s z y s t k i e g o  (to znaczy o ślubie – zwariowałaby!), ale wszystko doskonale pamiętała. Ceremonia przygotowana przez trolle była cudowna – skąpana w wilgotnym zapachu leśnego mchu i dymu niesionego przez wieczór – i krótka, ale ona wciąż przyłapywała się na tym, że niecierpliwie przenosi ciężar ciała z lewej nogi na prawą i z powrotem, próbując wspiąć się na palce i sprawdzić, czy czubek jej brudekrone zrówna się z jego głową; taki był wysoki. Taki piękny. Tak bardzo chciała go pocałować. — Nieprawda.

Kiedy Goði powiedział „Ogłaszam was mężem (chociaż zawahał się i zaczął „trollem”) i żoną”, a Kristoff się schylił, okazało się, że nadal brakuje jej jeszcze kilku tommer, nawet z całą tą konstrukcją trawy i kryształów na głowie. On nie miał już swojej patykowej korony, ale i tak praktycznie podniósł ją z ziemi do pocałunku.

Wtedy paliły ją wargi i świerzbiły dłonie. „Niecierpliwość” dawno rozpłynęła się w dusznym, różowo-zielonym zmroku i jego oczach, głębokich i gorących jak mleczna czekolada. Wtedy jego pocałunek był już kwestią życia i śmierci.

Ale to… to ostatnie – to nie było jej wspomnienie z wtedy. Nie… nie do końca. Przecież nie chciała wtedy całować Kristoffa. Nie wiedziała, że chce, że  m o g ł a b y  chcieć

Zaprzątały ich wtedy myśli o śmierci. Anna nie chciała umierać. Tak bardzo, okropnie, desperacko nie chciała umierać…

Musisz mnie pocałować, teraz!

Tylko – tylko że akurat tego wcale nie powiedziała do Kristoffa.

Palce też zaczęły jej dygotać, a później zatrząsł się wokół niej cały świat, który jeszcze chwilę wcześniej był cichy i nieruchomy.

Na niebie wisiały dokładnie te same wstęgi zorzy, co w chwili, gdy przyszła, jakby czas wypadł z zawiasów, dając jej czas, żeby zrozumiała, co właśnie się wydarzyło.

— Hej. — Kristoff zrzucił resztę rzeczy zalegających na ławie na podłogę. Poczuła, jak siada w wozie obok niej. Pachniał jak koc, który zarzucił jej na ramiona – dymem i mężczyzną – jakby on też wiedział, że sam jej płaszcz nie wystarczy na to uczucie chłodu, którego drobinki wciąż tliły się pod powierzchnią jej skóry jak niedopałki.

Anna chciała poprosić, żeby opowiedział jej, jak wyglądało to według niego – jak w takim razie było  n a p r a w d ę  – bo znów czuła się, jakby straciła kawałek siebie samej, bo kolejny element jej przeszłości przepadł, a ona była dotąd przekonana, że ta część Przedtem nie łączy się z Potem, ani tym bardziej z Teraz, i tak dziwnie było jej z tą świadomością – ale z jej gardła wydarł się tylko szloch. Był nieunikniony jak przypływ, gwałtowny jak  s z t o r m ,  i pewnie by w nim utonęła, gdyby ramiona Kristoffa nie były jak kotwica.

— Ćśśś. — Przywarła do niego. Jej policzek ocierał się o jego koszulę, między zaciśniętymi wokół materiału pięściami. Kątem oka widziała, jak w lampie dopala się nafta. — Cicho.

Gdyby dodał coś jeszcze, na przykład „kaczuszkę” jak mammagranica między snem a jawą mogłaby się upłynnić. Ale Kristoff wymamrotał jej tylko we włosy jakąś delikatną, nieprzekonującą pociechę, która w półmroku świtu przybliżającego ich do nieuniknionego wydawała się gorzka.

_______________

* Kanelboller, kanelsnurrer – skandynawskie bułeczki cynamonowe.


Plot twist!

Słowem wyjaśnienia: zależało mi na mroczniejszej odsłonie trolli, których wątek już w samym w sobie filmie jest bardzo niespójnie poprowadzony. Jakby... są takie, jakie w danym momencie fabuła wymaga, żeby były – jeśli to ma sens? Wolałabym tego uniknąć, ale że nie chciałam po raz kolejny przekłamywać kanonu, stwierdziłam, że pobawię się w Martina (unkiss) i uznam, że w filmie scena trolli była pokazana z punktu widzenia Anny, który niekoniecznie pokrywa się z rzeczywistością.

A słoń podobno pojawiał się już w XIX-wiecznej literaturze rosyjskiej, ale bułeczki to prawdopodobnie anachronizm :C

10 komentarzy

  1. I jeszcze jeden! Ten najnowszy!

    Kurcze ja się nie spodziewałam takuego super rozdziału! Znaczy ty piszesz bardzo fajnie i serio dużo fajniej mi się czyta niż w książkach, ale kurcze przecież to jest jakieś strasznie super!

    Jak ja lubie dużo Kristoffa i z Anną. Jakoś tak piszesz, że każdy ma tu swoja historie i jestem bardzo ciekawa czy bedziesz coś pisać jeszcze o Kristoffie i jego przeszłości bo chyba może być mega wymyślone. Kocham twoje pomysły!

    I kurcze ja widzę taką scenę, u sziadków w stodole było takie światło jak się tam rano bawiłam i pachniało sianem i latem i jak światło wpadało to kurz w nim było widać. Z tym mi się to kojarzy!

    I Kristoff bardzo mi pasuje do takieho otoczenia bo on też ma takie włosy jakieś że trochę jak słoma albo zboże i takie jakieś lniane koszule i w ogóle!

    I Anna taka biedna jest, ale szuka sobie miejsca chyba prawda? I to słodkie, że szuuka go u Kristoffa i co najlepsze, że on jej chce dać to miejsce, żeby czuła się jeszcze lepiej! W sensie na początku był niemiły, ale to widać, że jest zdenerwowany, a potem już fajnie do Anny, na pewno mu zależy!

    Chciałabym, żeby były takie sceny jak się przytulają i ja lubie jak Kristoff taki troche nieokrzesany rycerz, ale ładnie przytula Annę i ładnie ją traktuje. Może to dziecinne, ale podoba mi się!

    I super rozdział! Czytałam z wypiekami na twarzy! I wysłałam mojej przyjaciółce i prosiła, żeby napisać, że super rozdział i też czeka na więcej!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (っ*´∀`*)っ (づ。◕‿‿◕。)づ (づ ̄ ³ ̄)づ ─=≡Σ((( つ ◕o◕ )つ

      Trudno mi składnie odpowiedzieć na ten komentarz, bo to bardzo bardzo dużo miłych słów, ale spróbuję.

      Przeszłość Kristoffa na pewno jeszcze będzie! Mam kilka pomysłów, nie tylko na wątek trolli, które niedługo powoli zacznę wcielać w życie.

      I tak tak, dokładnie, jeśli on jest (albo gdzieś do tej pory był) zły, to raczej nie na Annę, bardziej na sytuację, w której się znalazł, a nie bardzo umie w uczucia, więc czasami jakby się to na niej odbija? Ale zależy mu na pewno ♥

      I haha, to jesteśmy dziecinne razem, bo też czekam na odpowiedni moment, kiedy będzie czas na milszą i słodszą scenę, a nie tylko na takie smutne - ale obiecuję ci, że będą tulaski! (˘⌣˘)

      I w ogóle to strasznie zazdroszczę ci tej stodoły u dziadków! Uwielbiam takie klimaty i do tego właśnie tutaj dążyłam, strasznie cieszy mnie to skojarzenie ♥

      I jejku, jeszcze raz ogromnie DZIĘKUJĘ za komentarz, komplementy i opinie, twojej przyjaciółce również (i tobie za polecenie!) ─=≡Σʕっ•ᴥ•ʔっ

      (I nie mam już więcej takich fajnych emotek, ale chętnie dodałabym więcej, bo asfjfkfk ♥♥♥)

      Usuń
    2. Aaaaa te emotki klawiaturowe są takie uwu, że no ja nie mogę!

      Czekam w tedy bardzo na jakąkolwiek przeszłość Kristoffa!

      Tak też myślałam! Jemu zależy, ale chyba trochę go wkurza to jaki niefajny jest świat dookoła Anny.

      To czekam na tulaski i nie ma za co! W miarę możliwości staram się komentować, lubię jak coś przeczytam, żeby autor wiedział co było fajne. A tutaj jest wszystko więc super!

      Pozdrawiam razem z kumpelą i czekamy na nowe rozdziały!

      Usuń
    3. Jeszcze raz ogromne, PRZEOGROMNE dzięki za wszystkie opinie, są bardzo motywujące i zawsze sprawiają mi niemożliwą radochę :D

      Pozdrawiam również ♥ I chyba mogę z czystym sumieniem odesłać teraz do dwudziestki-dwójki :D

      Usuń
  2. No nyyyy, Ania :CCC
    Jestem zachwycona Twoim pomysłem na trolle, jest genialny ♥♥ teraz już totalnie nie mogę się doczekać, aż się pojawią! Nie mam pojęcia, czego się spodziewać, ale jestem szczęśliwa, że nie będą robić za średnio udane elementy komiczne/swatów roku/rubasznych wujaszków na weselu.
    (jeju, naprawdę nie mogę, datz tu dżinius <333)
    Samo wyjaśnienie – świetne. W życiu by mi coś takiego nie przyszło do głowy, a teraz to się tak doskonale składa i w jakiś sposób mnóstwo dodaje Kristoffowi (a to jego „wychowanie” przez trolle może teraz znaczyć wszystko i w ogóle zaczynam łapać, jak bardzo musiał się wystraszyć, gdy pierwszy raz spotkał Buldę i aaaa, minus dwieście do pociesznego, disneyowskiego krindżu).
    Przy wiadomości, że nie było żadnego śłubu, szokłam razem z Anną. I znowu, raaany, nakładanie się postaci Hansa i Kristoffa jest takie wspaniałe! <333

    Poza tym: Kristoff z papierosem
    chyba się topię

    Ogromnie podoba mi się sposób, w jaki subtelnymi wstawkami zarysowujesz relację Kristoffa i Anny. Ich dialogi, drobne reakcje, myśli Anny, wszystko wynika z siebie i łączy się w nienachalny sposób, nie przywalasz człowiekowi cegłą w twarz. (ta czapka na pamiątkę!)
    I sam POV Anny <333 lov. Wydaje mi się, że bardzo trudno poprowadzić postać-gadułę tak, żeby jej nie przerysować, a Tobie się perf udaje ♥

    Anna nie chciała umierać. Tak bardzo, okropnie, desperacko nie chciała umierać… – nie mogę, idę gdzieś popłakać w kąciku

    Zawsze, gdy mi się wydaje, że już mam ulubionego bohatera, jakiś rozdział sprawia, że wracam do Anny jako mojej pierwszej miłości z Twojego ficzka :D

    Pozdrawiam!
    (te trolle, aaaa, aaaaaa!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG, nie wiem, nad czym się tu najbardziej rozpłynąć (więc może wybiorę motyw papierosa XD) ♥♥♥

      Ogromnie, przestraszliwie się cieszę, że pomysł na trolle aż tak ci się podoba! :0 Nie mam pojęcia, jak będzie dalej, nie chcę też szczególnie spoilerować, w każdym razie będę trzymać się bardziej ich wersji ze sceny z małą Elsą i rodzicami niż tej późniejszej z Kristanną. (Ale jakieś tam plot twisty też mam zaplanowane, chociaż już chyba nie na taką skalę)
      Z „wychowaniem” Kristoffa się nie mylisz, a jeśli chodzi o ślub – faktycznie, de facto żadnego nie było, ale tutaj pragnęłabym cichutko zwrócić uwagę na to, że Kristoff niekoniecznie jest chętny do wchodzenia w niewygodne dla siebie szczegóły – i może czegoś nie mówi? Kto go tam wie!

      A z pisaniem Anny czuję się najbezpieczniej, mam wrażenie, że w przypadku innych postaci dużo łatwiej będzie mi coś zepsuć xD – co nie znaczy, że o nią się nie boję, także tym bardziej się cieszę, jeśli ci się podoba!
      Tak jak relacja Kristanny, Aaa ♥ Nie chcę absolutnie robić im jakiejś One Big True Loff na tym etapie, ale nie chciałabym, żeby wydawała się w żaden sposób jednostronna, jeśli tak mogę to ująć?

      I idę zachwycać się dalej, bardzo dziękuję! ♥♥♥

      (Jak bardzo ja nie umiem w odpowiedzi na komentarze, to poprostu ugh)

      Usuń
    2. Myślę totalnie, że wszystko dobrze napiszesz! Bardzo dobrze ci idzie, bardzo fajnie pokazujesz relacje i nie mogę się doczekać cały czas co dalej!!!

      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Ale sie pomyliłam! Myślałam, że na coś nie odpowiedziałam! Sorki!

      Usuń
  3. Pytanie, czy Olaf ma język, to dobre pytanie.

    Ja bardzo przepraszam, ale czy cała scena o Kristoffie gadającym o trollach, „Nietentego” i „daję wam ślub”, to tylko umysł Anny? Czy Kristoff ściemnia (w zasadzie bardziej podobałabg mu się opcja pierwsza, buhaha!).

    I nie mogę się doczekać, aż znowu będę mogła poczytać o trollach. Aaaa, jestem zachwycona ich kreacją w twoim wykonaniu!

    A Kristoff i Hans znowu się na siebie nakłaniają. I ta mammowa „kaczuszka” z annowego snu.

    Plus, w zasadzie chyba odkryłam, że Anna zalatuje mi ciut Anią Shirley. Ale to chyba tylko ja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Onyyy, ale to by był okrutny plottwist, gdyby to wszystko tak naprawdę się wydarzyło, a Kristoff wmówił Annie, że to sobie wyobraziła :000 awansowałby na Dupka przez wielkie D!

      Bardzo się cieszę, że te trolle do ciebie przemawiają <333

      I szczerze mówiąc nawet o tym nie pomyślałam, ale to znów może być coś na poziomie podświadomości, bo kocham Anię z Zielonego Wzgórza niemożliwie! ♥

      Usuń