KRISTOFF POWOLI WSZEDŁ NA HELLER*. Kołysały się pod nim przy każdym kroku. Ojciec zawsze na nie klął, bo po każdym deszczu ziemia delikatnie się osuwała, a one zaczynały się zapadać i oddalały się coraz dalej i dalej od progu domu, aż z ostatniego stopnia do drzwi trzeba było praktycznie skakać.
Teraz wystarczył mu jeden większy krok, żeby złapać za klamkę. Jeszcze zanim to zrobił, obejrzał się przez ramię i zobaczył stos drewna wsparty o ścianę stodoły. Powinno zostać porąbane i przygotowane jeszcze w lecie, ale nikt o tym nie pomyślał.
On nie pomyślał.
Nie było go.
Poczuł się nagle strasznie stary, jakby miał już za sobą bardzo długie życie. A to przecież nie była prawda. Ale z drugiej strony – nikt nie powiedział, że pożyje jeszcze tyle, ile już przepracował.
Życie z natury było kruche.
— No cześć, Ninni! — zawołał, przekraczając próg z wrażeniem, że deszcz pada mu nawet w butach. — Widzisz, tym razem przyszedłem najpierw do ciebie.
Siostra wbiegła do sieni biała jak coica**, z rumieńcami mąki na policzkach.
— Nie do cioteczki?
Szybko otrzepała dłonie o fartuszek, zanim wyciągnęła je w jego kierunku, płasko, wnętrzem do góry – i równie szybko je cofnęła, kiedy zauważyła, że Kristoff najwyraźniej nie ma jej zamiaru niczego dawać.
— Nie — potwierdził.
— I nie do babci?
— Nie, więc lepiej to doceń.
— A mógłbyś z łaski swojej przestać na mnie chuchać? To też docenię. Strasznie cuchniesz, wiesz? — Ninni zmarszczyła nos, po czym odwróciła się w stronę kuchni i zawołała, zupełnie bez ostrzeżenia: — Mammo, Kristoffer przyszedł!
Kristoff czuł, że policzki ma tak ciepłe, że wydawało mu się, że zaraz zaczną świecić.
— Cicho bądź — syknął, chociaż tak właściwie to był jej wdzięczny, że go zapowiedziała, bo dzięki temu sam nie musiał tego robić i sprawiać, że wszystko będzie jeszcze bardziej niezręczne.
Jeszcze poprzedniego wieczora czerpał siłę z samego patrzenia na butelkę wódki, odrobinę mętnej (być może od jego wzroku), która teraz stała się mieszaniną bólu głowy, wstydu i politowania; przypominała, że jest synem swojego ojca.
Ściągnął wilgotną beaskę – ona też cuchnęła, jak pot, alkohol i bezsilność – i zatrzymał się w pół ruchu, bo na wieszaku dostrzegł męski płaszcz.
— Macie gościa? — zapytał, na powrót wsuwając dłoń w rękaw, gotów w każdej chwili się wycofać, bo już miał przed oczami tego tłustego wieprza z opuchniętą pijacką gębą, na samą myśl o którym aż świerzbiły go palce.
— Co?
Kristoff spojrzał na swoje zdrętwiałe dłonie z drobinkami wilgotnej sierści pod paznokciami. Skóra w ciepłym powietrzu chaty na powrót się zaczerwieniła i zaczęła piec.
— A, nie – znaczy tak, ale to tylko wujek Jesper. Przyjechał, żeby dać mi prezent na u r o d z i n y , bo wiesz, niedługo mam u r o d z i n y , tak gdybyś zapomniał.
— Nie zapomniałem.
— Nie? — zdziwiła się Ninni. — Och. Bo wiesz, wujek Jesper pamiętał. To znaczy, nie dostałam jeszcze, oczywiście od niego prezentu, ale mam… a zresztą, chyba po prostu ci pokażę.
Odebrała od niego beaskę, strzepnęła na kolanie i z nieskrywanym rozczarowaniem rzuciła na wolny kołek.
Kristoff cierpliwe czekał, aż złapie go za rękaw i pociągnie za sobą do izby. Wciąż nie pozbył się przekonania, że zrobienie bez pytania choćby kroku naprzód graniczyłoby z wtargnięciem.
Zatrzymał się w progu: nie do końca u siebie, nie całkiem obcy.
Nazwa Heimsett była, jego zdaniem, wyjątkowo nietrafiona***.
Ragna i Jesper jednocześnie poderwali głowy, oboje drobni i porcelanowi, jak elfy, a jego uderzyło, że Ragna na pierwszy rzut oka wydaje się starsza od starszego brata.
Włosy Jespera nadal były miedziane, podczas gdy spięte w niski kok loki Ragny, kiedyś krew i rdza, wyglądały jak przyprószone śniegiem.
Pamiętał, jak w jedną noc postarzała się o dziesięć lat, a on, chociaż wcale nie zamierzał więcej o nich myśleć, zastanawiał się, czy przypadkiem troll nie położył jej ręki na głowie.
Ragna była wtedy w tym samym wieku, co on teraz; jedenaście lat starsza – dokładnie tyle, co on od Ninni. Przez tę różnicę i tak nigdy nie umiał jej nigdzie dopasować, nie traktował jej jak matki (macochy) ale daleko było jej do starszej siostry, a wszystko skomplikowało się jeszcze bardziej, kiedy ojciec umarł i przestał nazywać ją po prostu „dziewczyną pappy”.
Zresztą to nawet wcześniej nie pasowało, „dziewczyny pappy” zawsze stanowiły pojęcie zbiorowe, za duże i zbyt zmienne, żeby zawracać sobie głowę zapamiętywaniem poszczególnych imion.
— Ee, cześć — wymamrotał Kristoff, sztywnym, machinalnym gestem unosząc dłoń.
Jesper podniósł się i zadziwiająco mocno ją uścisnął. Miał palce pobrudzone sadzą; musiał dołożyć do pieca. Za jego plecami płomienie lizały kamień. Kristoff poczuł, jak między przerwy w kościach wlewa się ciepło, a spękana skóra ściąga się i mrowi.
— Co, Kristoffer — zagadnęła Ragna zaczepnie, chociaż w kącikach jej ust czaiło się napięcie. Miała na sobie bluzkę ze stójką w szarym kolorze, równie smutnym jak ona. Kristoff mimowolnie zauważył przetarcie na łokciu rękawa, bo tuż obok, wśród ciemnych wychudzonych szpulek rozrzuconych po blacie, opierało się chwilę wcześniej ramię Jespera w zbyt luźnej marynarce. — Mnie nie masz nic do powiedzenia?
Nic nie odpowiedział, bo właściwie to nie miał.
Nie zamienili praktycznie ani słowa od czasu, kiedy pokłócili się latem.
Siedział wtedy na helle, zajęty patroszeniem okonia, którego złowił. Nie znosił okoni w całej ich kolczastości, już i bez tego nigdy nie był dobry w oprawianiu ryb.
Łuski połyskiwały w jego pokaleczonych palcach jak klejnoty – nie pamiętał, które z nich to powiedziało, ale wydawało się dobrym żartem do czasu à propos Ragny.
Przebąknęła coś na temat zabezpieczania przyszłości Ninni. Zamierzał to zbyć, bo wiedział, wszystko, co trzeba, na temat tego, jak można zabezpieczyć przyszłość: pracować – ale wtedy ona podsunęła mu pod nos toporny kawałek drewna i powiedziała, że facet, od którego go dostała, poprosił ją o rękę.
Dopiero po tych słowach i wytężeniu wzroku Kristoffowi udało się dostrzec zalążek łyżki miłości. Taką to wstyd byłoby mu jeść nawet biedazupę w kantynie na Lodowych Polach, skomentował.
„Przynajmniej się starał. To dobry człowiek. Mógłby… mógłby być dla mnie dobry.”
„Kto to”, rzucił, wbijając ostrze w brzuch okonia, chociaż nie był pewny, czy chce wiedzieć.
„Właściciel sklepu. Arnt Fredrik Storaas.” A więc jednak nie chciał wiedzieć. „Nie ma własnych dzieci, więc jeśli za niego wyjdę, wszystko, co ma, przypadnie kiedyś Ninni.”
Znał Ragnę, córkę kupca, na tyle, że wiedział, jakimi kieruje się racjami. Być może by to przemilczał, zastanowił się, czy to nie zbyt niesprawiedliwe, tak wykorzystać jej bezradność, ale wtedy ona powiedziała:
„Zaopiekuje się nami tak…”
„Jak ja nie potrafię?”
„Tak, że ty – nikt inny nie będzie już musiał.”
Wstał tak gwałtownie, że Ragna zrobiła krok do tyłu.
Miała oczy zielone jak rzęsa wodna. Kiedy w nie patrzył, czuł się prawie tak, jakby pochylał się nad taflą rzeki i na dnie oglądał jakąś inną, starą wersję ojca, lepszą – taką, która już tam została.
Ale nie chodziło tylko o pamięć o nim.
W głębi duszy Kristoff uważał, że Ragna zasługuje na kogoś lepszego niż ojciec – w każdym razie takim, jakim Kristoff go pamiętał. Chociaż przy niej był inny, czasami, kiedy nie pił.
Po prostu nie powinna wychodzić za mąż. Nie powinna czuć, że m u s i .
Powinna c h c i e ć wyjść za mąż.
I zdecydowanie nie powinna chcieć tego z jego powodu.
„Po moim trupie”, warknął, zaciskając palce wokół rybich wnętrzności. Żołądek pękł z satysfakcjonującym trzaskiem. Ninni nie zamieszka z facetem, który żłopie gorzałę jak wodę, a kobiety myli z końmi.
Kiedy już to powiedział, uświadomił sobie, że wydobywca lodu żyje krótko, a śmierć w Nordlandzie przychodzi niespodziewana, straszna i okrutna, i miał ochotę już tylko jej nawrzucać w bezsilnej wściekłości, bo gdzieś między cisnącymi mu się na usta słowami zdał sobie sprawę, że nie chodzi tylko o Ninni, że być może – tylko być może – na Ragnie też mu zależy – i nie wiedział, co innego może zrobić.
„Chyba zapomniałeś, że Leif nie żyje, Kristoffer”, zaczęła, i być może chciała kontynuować, być może nie miało to być okrutne, w końcu taka była prawda, ale to niczego nie zmieniało, jeden pijak, drugi pijak, co za życie czeka ją z tym draniem? Będzie patrzeć, jak zalewa się w trupa w oczekiwaniu, że kiedyś wreszcie się nim stanie?
Próbował ugryźć się w język, ale żółć zaczęła go dławić.
„A ty chyba zapomniałaś, czemu umarł.”
Cisnął rybim truchłem do wiadra, otarł zakrwawione dłonie o spodnie i zostawił ją, jak stała, a następnego dnia zgłosił się do właściciela tartaku w Finnskogen. Ivar zamienił się z nim na dostawę lodu do Arendal, więc przy wycince lasu miał zacząć pomagać, jak tylko wróci, ale wtedy spotkał księżniczkę i wszystko potoczyło się błyskawicznie, a teraz nastała jesień.
Cisza się przeciągała.
Była niezręczna i ciężka z powodu wszystkiego, czego żadne z nich najwyraźniej nie zamierzało wypowiadać na głos.
— Drewno jest mokre — wypalił Kristoff.
— Co?
Ragna wstała, ale jej twarz wciąż znajdowała się kilkadziesiąt tommer poniżej jego własnej. Że też wydawało mu się, że to A n n a jest niska.
— Mogę – mogę ci je porąbać, z mokrym jest łatwiej. Może jeszcze zdąży wyschnąć, zanim przyjdą mrozy. Siekiera jest w szopie?
— Nie ma! — poinformowała go natychmiast Ninni. — Mamma kazała mi ją schować, bo powiedziała, że następnym razem nie ręczy za siebie, jak go zobaczy, bo Arnt Fredrik powiedział, że za całusa to by jej nawet…
— J a n n e !
— No co? Kristoffer też go nie lubi – prawda, Kristoffer?
Delikatnie powiedziane.
— Mm.
— W ogóle to nie uwierzysz, co mi ostatnio powiedział! Bo poszłam sobie do sklepu – ale tylko po sznurówki, mammo! No, i trochę pooglądać – i nagle czuję, że ktoś mi sapie w kark, więc się odwracam, a tam stoi Arnt Fredrik. I on do mnie: „Te, Janne, nie brakuje ci czasem tatusia?” – i że mi da trochę cukierków ślazowych, a ja mu na to: „A czy tobie przypadkiem piątej klepki nie brakuje?”, no bo kto to widział, żebym jadła ślazowe cukierki, i to jeszcze w poniedziałek.
— Ninni. — Głos Ragny zabrzmiał ostrzegawczo, ale po przelotnym spojrzeniu na jej twarz Kristoff wiedział, że to tylko pusta groźba. Ninni nie dało się przegadać.
— No co? Przecież wolno mi tylko w niedzielę. A poza tym to on jest przecież paskudny, Kristoffer dobrze wie, który to, i też go nie lubi. Wiesz, Kristoffer, prawda? Ten brzuchaty, co wygląda, jakby połknął młyński kamień. Z takimi jasnymi włosami, podobnymi do twoich – tylko że ty masz ładne, a jego to są żółte jak siki.
— Yhm, wiem — wymamrotał Kristoff, uciekając wzrokiem.
W jego obecności, w dokładnie ten sam obleśny sposób, w jaki musiał zaczepić siostrę, zastanawiał się, czy to prawda, że Ragny „to dawno nikt w łóżku nie wyobracał”, a Kristoff prawie wepchnął mu te słowa pięścią z powrotem do gardła, powstrzymywała go tylko sklepowa lada.
Nie powiedział jej o tym, czego czasami żałował.
Tak czy siak, niezależnie od wniosków, do jakich doszedł, Arnt Fredrik uznał najwyraźniej, że przemawiają one za oświadczynami.
— Ninni, uduszę cię zaraz! — jęknęła Ragna, zaciskając puste garście w powietrzu.
Jesper parsknął tak, że okulary zsunęły mu się z nosa. Kciukiem wepchnął je głębiej i stwierdził:
— Ale musisz przyznać, że ma zaskakujący talent do opisywania ludzi.
— Dziękuję, wujaszku! To miło, że się zgadzamy. — Ninni uśmiechnęła się do niego słodko, cofnęła o krok, a kiedy znalazła się za plecami matki, udała, że wymiotuje. — Bo wiesz, Kristoffer, wujek Jesper też uważa, że Arnt Fredrik to dziad – znaczy, dziad jest akurat ode mnie – świnia i prostak i – jak to było?
— Skończony łajdak.
— Dziad, świnia, prostak i skończony łajdak.
Ragna wyrzuciła ręce do góry i wyburczała pod nosem przekleństwo.
— A mnie to tak nie pozwalasz mówić — upomniała ją z wyraźną przyjemnością Ninni i aż podskoczyła, kiedy matka wyciągnęła z kieszeni klucz i z hukiem położyła go na stole.
— Siekiera jest w spiżarni, skoro już musisz wiedzieć — warknęła Ragna. — Jak chcesz, to ją sobie przynieś, skoro tak się upierasz. Przy okazji weź też dżem.
— Jasne — potwierdził Kristoff.
— Ale z drewnem sama dam sobie radę — zapowiedziała.
— Dobrze.
— Dobrze?
— Dobrze — powtórzył Kristoff i wzruszył ramionami, bo właściwie miała rację, był uparty. — To je sobie sama poukładasz, jak już skończę rąbać.
* Heller (nor.) – duże płaskie kamienie. Układano z nich stopnie prowadzące do domu, ale nigdy nie dotykały jego ścian.
** Coica (płn.-lap.) – chmura śnieżna.
*** Heim (nor.) – ze staronordyckiego heimr – dom; często używane w kontekście świata, krainy.
Linkuję przykładowe norweskie łyżki miłości; między innymi w Skandynawii były wręczane na dowód romantycznych uczuć, ich wykonanie miało też świadczyć o talencie tego, kto ją zrobił (: I to na pewno nie ostatni raz, kiedy o takiej wspominam.
Bardzo żałuję też rybnego riserczu, który zrobiłam dla jednej sceny D:
Cześć!
OdpowiedzUsuńNa początku chcę powiedzieć, że mam nadzieję, że research, który musiałaś zrobić droga autorko mimo wszystko nie zostawi w Tobie trwałego śladu. Bardzo nie chciałabym, żeby to utrudniało Ci pisanie.
A tytuł rozdziału jeszcze nie wiem co znaczy ale bardzo mi się podoba.
Ojej! Widzę "KRISTOFF" i już wiem, że jestem w siódmym niebie. Czy to nie cudowne jak się pojawia? Pewnie super ci się pisze rozdziały z jego udziałem! Nie sądzę, żeby mogło być inaczej!
Nie miałam pojęcia czym są "heller". Fajnie, lubię sie dowiadywać o znaczeniu nowych słów!
Z kontekstu rozumiem, że Kristoff odwiedza swój rodzinny dom, ale taki jeszcze bardziej rodzinny - taki, w którym się wychował. Bardzo się cieszę, lubię takie tak zwane powroty do korzeni.
W pewien sposób wydaje mi się to strasznie smutne, że pierwsze o czym pomyślał to to, że drewno jest nie porąbane i jak wnioskuję jego siostra tak na prawdę będzie miała problem, żeby sie zimą ogrzać. A zima już tuż tuż czeka za rogiem. W wiosce Wydobywców pewnie jest też niemożliwie sroga. Kristoff nie powinien sie tym zadręczać, ale równocześnie czuję, że w pewien sposób on w swoich oczach jest za to wszystko odpowiedzialny. Chyba powinien troszkę odpuścić. Jest tylko jeden, nie da rady wszystkiego udźwignąć.
Czy to Ninni? TA Ninni? Nie mogłam sie doczekać jej powrotu! Tak bardzo lubię młodszą siostrę Kristoffa! Jest strasznie zabawna, ale nie na siłę tak jak Olaf. Nie, jej to przychodzi tak naturalnie, jest przy tym szczera do bólu i czytanie o niej to zawsze czysta przyjemność! Nie mogę się nacieszyć, że zechciałaś ją tutaj wprowadzić! To taka miła niespodzianka, że od razu poprawił mi się humor i nawet herbata z cytryną nie jest mi już tak bardzo potrzebna.
UsuńCzy tylko mi się wydaje to niemożliwie słodkie, że siostra Kristoffa jest zadziorną gadułą, czyli równocześnie jest jego zupełnym przeciwieństwem? I to, że otrzepuje dłonie o fartuszek i woła swoją mamę przez podwójne "m". Jestem zakochana w jej postaci - to jedna z moich faworytek z całej "Krainy Lodu".
Ach, rozumiem porównanie Kristoffa do jego ojca. Przecież on był alkoholikiem, a Kristoff sam ostatnio zajrzał na dno butelki. I dlatego też cuchnie! Mam wielką nadzieję, że mimo to jego tata był dla niego dobry. Trochę mnie przerażają alkoholicy, ale równocześnie nie wyobrażam sobie, żeby taki dobry Kristoff mógł wyrosnąć z tak złego środowiska.
UsuńJaki "tłusty wieprz"? O kogo tutaj chodzi, czy coś pominęłam? Spalę się zaraz z tej wszechogarniającej mnie ciekawości. I niezależnie kto to - czego tu szuka? Bo chyba nie Ninni! Chociaż chwila, Ninni ma Mammę. I raczej jest sama skoro ojciec Kristoffa nie żyje, a wynika, że jest też ojcem Ninni. Czy to ktoś kto zaleca się do Mammy Ninni?
A to wujek! To wszystko w porządku, skoro Kristoff tak spokojnie zareagował, to zakładam, że wujek jest miłym człowiekiem.
I czyżby mała Ninni miała niedługo "u r o d z i n y"? Bo wydaje mi się, że bardzo natarczywie przypomina bratu, że co najmniej wypadałoby aby miał dla niej jakiś prezent. Wydaje mi się jakby Ninni jeszcze sprawdzała jego beaskę czy aby na pewno gdzieś nie skrył sie w niej prezent dla niej.
Ragna! Tak, już pamiętam jak patrzyłam na drzewo genealogiczne, teraz mi się wszystko odświeżyło. I stąd ten tytuł! Swoją drogą Ragna i jej brat muszą być niezwykle piękni i zadziorni mając taką urodę. Wyobrażam ich sobie - na pewno są bardzo podobni! I och, zrobiło mi się smutno z powodu Ragny i jej włosów. Mam takie wrażenie, że nieporąbane drewno jest zdecydowanie jej najmniejszym zmartwieniem.
UsuńCzy z ojcem Kristoffa nie było przypadkiem tak, że przy okazji alkoholu miał też wiele dziewczyn w swoim życiu? I nie przypadkiem mówię dziewczyn - zwracam tutaj uwagę na różnicę wieku między nim a Ragną. Wydaje mi się to trochę dziwne, to znaczy chyba nie chciałabym mieć chłopaka, który jest aż tyle starszy ode mnie, ale to też były inne czasy. Równocześnie może to był przypadek, że Ragna była taka młoda, może inne jego dziewczyny były starsze. Ale wyczuwam z Twoich słów, że Mamma Ninni była chyba tą na prawdę wyjątkową dla niego. Myśli Kristoffa też mi na to wskazują.
Odczuwam smutek myśląc o biednej Ragnie w poprzecieranych ubraniach, bardzo chudej i już posiwiałej. Myślę, że jest równie zadziorna co jej uroda i córka, ale równocześnie, że jak nikt nie patrzy to może czasem płacze w poduszkę przed snem tęskniąc za tym co było. To znaczy za ojcem Kristoffa. Pasuje mi do niej taki obraz. I chyba nie żałuje tego gdzie jest, a już na pewno nie, że ma taką wspaniałą Ninni ale równocześnie tęskni i jej go brakuje.
Wspomnienia i retrospekcje! Bardzo lubię je poznawać! To jak fragmenty układanki wskakujące na miejsce. Mam takie wrażenie, że masz już wymyśloną całą fabułę i wspomnienia! A teraz tak po trochu uchylasz rąbka tajemnicy pozwalając poznać historie bohaterów. Dzięki temu stają się wielowymiarowi!
UsuńOch. (Caps Lock) O C H ! Ktoś chciał prosić kiedyś Ragnę o rękę! Co najciekawsze czuję, że ona chyba nie zgodziłaby się na to gdyby nie Ninni. Ona chyba nadal tkwi w przeszłości. To nic złego! Wręcz przeciwnie - jest jak Penelopa z mitów, która czeka i nigdy nie zapomina. I ale Kristoff mocno powiedział o tej łyżce miłości. Zaraz... czy to nie przypadkiem tego tłustego wieprza miał w tedy na myśli... To mogłoby się zgadzać.
Czuję, że bardzo w Kristoffa dumę uderzyła sugestia, że nie potrafii się zaopiekować Ninni i Ragną. To znaczy jestem niemal pewna, że nie to Ragna miała na myśli, ale jestem za to pewna, że Kristoff tak to odebrał. Jest coś co niemożliwie duże robi na mnie wrażenie w tej jego dumie i upartości. Pewnie jak się unosi dumą jest jeszcze przystojniejszy i zapierający dech.
Tutaj jest chyba o jeden enter za dużo, to znaczy tak mi się wydaje, ale jeśli nie to oczywiście wszystko w porządku.
UsuńTo takie troskliwe, że nie jest jedynie kwestią dumy to, ze Kristoff sprzeciwia się temu, żeby Ragna wyszła za tego mężczyznę. On się o nią martwi, nie chce żeby Ninni miała złego ojczyma,a Ragnę, żeby ktoś traktował jak... prostytutkę? Czy teraz już zdecydowanie przesadziłam? Przepraszam dzisiaj puszczam trochę wodze fantazji w interpretacji tekstów.
Jaka ostra wymiana zdań między nimi padła a propos ojca Kristoffa. Chyba nie wiedziałabym na ich obojga miejscu co na to wszystko powiedzieć. Po prostu bym zamilkła. A Kristoff jak to Kristoff zaczął szukać rozwiązania biorąc więcej pracy na siebie i nagle pojawiła się księżniczka! Co za fantastyczne zazębienie akcji!
Czy ten wieprz chciał Ragnie porąbać drewno za całusa? Niedoczekanie, jest absolutnie bezczelny. Wyobrażam sobie, że jest wyjątkowo nieurodziwy, podczas gdy - powiedzmy to wprost - ojciec Kristoffa na pewno był. W końcu ma bardzo przystojnego syna! Więc podsumowując gdzie tutaj jeden obok drugiego. Niedoczekanie.
I Ninni i jej historie - uwielbiam to! Poszła tylko po sznurówki! Pewnie lubi oglądac wystawy sklepowe! Uwielbiam to robić! Rodzice często mnie pośpieszają bo mają wiele do załatwienia ale bardzo to lubię. Szczególnie księgarnie, często tam zaglądamy!
Jaka Ninni jest wygadana! Brawa dla niej, jakże ona mu pięknie odpyskowała. Ile bym dała, żeby móc poznać taką gwiazdkę jak Ninni osobiście. niesamowita jest ta dziewczynka! I włosy jak siki! Obrzydliwe. I on miał czelność tak powiedzieć o Ragnie? Przecież to straszne! A równocześnie próbuje starać sie o jej rękę... nie ma wstydu. O i określenia od wujka i Ninni są zdecydowanie bardzo trafne!
UsuńA więc dobrze! Ale fajne zakończenie rozdziału! I no właśnie... zakończenie! Mam ogromną nadzieję, że to nie koniec Ninni i że Kristoff jeszcze długo pozostanie w domu i że jeszcze uda mi sie coś o nim dowiedzieć. Jak dla mnie mogłaby być o tym cała książka!
Podsumowując ten rozdział jest fantastyczny! Dokładnie tego potrzebowałam na moją anginę. I czekam na więcej, również w temacie łyżek miłości! Przede mną jeszcze jeden rozdział, ale chyba pójdę się zdrzemnąć. Niedługo się znowu tutaj pojawię.
Życzę bardzo dużo weny, choć widzę, że całe szczęście Ci sprzyja Autorko!
UsuńPozdrawiam,
Anonimek :)
To na sam początek powiem, że chyba się ucieszysz, bo w niedalekiej przyszłości będą jeszcze 2 rozdziały z perspektywy Kristoffa (z czego jeden teraz)
UsuńNajłatwiej co prawda pisze mi się Annę, ale tru, to jak pojawia się Kristoff, cieszy mnie najbardziej :D
Aww <333 Ja mam ostatnio taki problem z nadawaniem tytułów, że aż czasem żałuję, że w ogóle zaczęłam to robić xD
I aż tak źle nie jest, ale w sumie nie wiem, czego się spodziewałam, googlując patroszenie ryby D:
Bardzo lubię wstawiać wszelkie XIX-wieczne/norweskie smaczki, więc niezmiennie mam radochę, jeśli nie są dla ciebie irytujące, tylko ciekawe <3
Tak, *patrzy w notatki* Heimsett to dom rodzinny-rodzinny Kristoffa, to znaczy ten, w którym jako dziecko mieszkał z rodzicami; tyle tych gospodarstw jest, że jestem w szoku, że jeszcze się nie pogubiłam xD
Kristoff jest strasznie dumny, czasami aż za bardzo dumny, aż chciałoby się nim potrząsnąć, ugh
Czuje się totalnie za wszystko odpowiedzialny, w końcu od śmierci ojca jest jedynym mężczyzną w domu i mam wrażenie, że czasem nawet sugestia pomocy jest dla niego obelgą D:
OMG ja kocham Ninni, prawdę mówiąc <33333 Teraz i ja mam dobry humor, skoro aż tak przypadła ci do gustu <3
Od razu mówię, że jej się tak łatwo nie pozbędę, pojawi się jeszcze nawet w trzeciej części, bo mam już pomysł :D I spokojnie, dostanie prezent!
I a propos pomysłów – może nie całą totalnie, bo różne detale wpadają mi do głowy na bieżąco, ale wątek Kristoffa miałam chyba jako jedyny od początku do końca wymyślony, kiedy zaczęłam pisać to opowiadanie. Znam backstory i postaram się je jakoś nienachalnie wciskać. I jeśli o to chodzi, mam wrażenie – które oczywiście może być mylne, ALE! – że postać jego ojca dużo bardziej wkradnie się w twoje łaski, kiedy jeszcze trochę o niej poczytasz :)
Na razie nie chcę za dużo zdradzać, ale od razu potwierdzam, był alkoholikiem (chociaż w tamtych czasach nikt nie określiłby tego jednostką chorobową) i nie ma się czym chwalić. Lowelasem też był, ale ten termin „dziewczyny” wydaje mi się teraz wyjątkowo niefortunny, użyłam go głównie dlatego, że „kobiety” brzmiały trochę za poważnie w kontekście związku-nie-na-jedną-noc :D
Chociaż Ragna jest sporo od niego młodsza (aż teraz policzyłam; 16 lat :000). Od razu przyznaję, że stworzenie aż tak dużej różnicy wieku było mi potrzebne przede wszystkim do tego, żeby Kristoff miał aż o tyle młodszą siostrę. I oczywiście, że kobieta po 30. też mogłaby urodzić dziecko, ale znów, 16 lat różnicy sprawia, że związek Leifa i Ragny jest dość… szary moralnie. I bardzo komplikuje relacje Kristoffa z Ragną, i wpływa jeszcze na kilka innych aspektów, które poruszę pewnie później, bo też mam już wymyślone :D
Porównanie do Penelopy jest aż trochę zbyt trafne, i aż mi się zrobiło przykro :C Cieszę się, że ten związek zbudził trochę mieszanych uczuć, ale jedno od razu mogę ci powiedzieć, Ragna była pierwszą dziewczyną (kobietą?), w której od odejścia żony Leif się zakochał, zresztą z wzajemnością.
UsuńJak na tamte czasy to 16 lat nie jest chyba aż tak rażącą różnicą, ale nawet gdyby… myślę, że jeżeli powiem, że Leif to ten przystojniejszy, to zrozumiesz pobudki Ragny :D (Chociaż ja oczywiście jestem wierna Kristoffowi na pozycji ulubionego-i-w-ogóle-naj bohatera męskiego :D)
Tak, wieprza wprowadziłam trochę z tak zwanej dupy, ale Kristoff do czasu odwiedzin u Ragny jakoś specjalnie nie miał powodów o nim myśleć – więc zdecydowałam się nie psuć elementu zaskoczenia i bliżej przedstawić go dopiero później.
Idealnie interpretujesz reakcję Kristoffa; zresztą pobudki Ragny tak samo – z jednej strony chciałaby zapewnić Ninni lepszą przyszłość, a z drugiej strony odciążyć mężczyzn z rodziny, którzy, jakby nie było, się nią opiekują (i przede wszystkim Kristoffa, w sumie jest prawie jak syn)
Z prostytutką mimo wszystko myślę, że nie przesadziłaś, Ragna i tak nie ma już zbyt dobrej reputacji z nieślubnym dzieckiem DD:
(A z tym enterem nic nie umiem zrobić, chociaż mnie też kłuje w oczy DDD: Ale dziękuję za zwrócenie uwagi! Teoretycznie w tej linijce jest kropka, bo słowo „musi” jest zapisane ze spacjami, i to chyba dlatego, ughhh)
Jeju, historyjki Ninni to w ogóle chyba osobny segment xD Myślę, że przy jej pyskówkach większość wymięka xD
I tak, myślę, że uwielbia oglądać wystawy, zwłaszcza że w Wiosce Wydobywców na kupienie czego tylko się chce w sklepie raczej mało kogo stać
A Ragna i Jesper może nie tyle są konwencjonalnie piękni, co na pewno ciekawi, moim zdaniem oboje wyglądają jak chochliki, co w sumie pasowałoby do charakterów :D
Jejku, i już tak na koniec, strasznie współczuję anginy! Miałam ją 2 razy w życiu, ostatni raz kilka lat temu, ale nadal pamiętam, jakie to uczucie :C Mam nadzieję, że jak najszybciej będzie jak najlepiej <3 I strasznie się cieszę, że rozdział pomógł ♥♥♥
Bardzo się postaram jutro wrzucić kolejny, tam też jest Ninni, ale jeśli mi się nie uda, spodziewałabym się go maksymalnie w połowie przyszłego tygodnia :)
Biorąc pod uwagę chorobę to tym bardziej dziękuję za tak wyczerpujące opinie!!!